HR EXCELLENCE IN RESEARCH Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza YUFE Yerun
 

Każdy dzień jest pasją – rozmowa z Katarzyną Gieryn

Każdy dzień jest pasją – rozmowa z Katarzyną Gieryn

Każdy dzień jest pasją – rozmowa z Katarzyną Gieryn, tegoroczną absolwentką kierunku lekarskiego Collegium Medicum UMK i koordynatorem projektu Medici Homini.

„Pozostało jeszcze wybrać „książkę podróży”. Po wielu przymiarkach wybór padł na włoskiego pisarza i reportera Tiziano Terzani i jego ostatnią powieść – Nic nie zdarza się przypadkiem” – tymi słowami Kasia Gieryn, zainaugurowała blog Medici Homini i rozpoczęła swoją kolejną wyprawę wolontaryjną.

Od tego momentu upłynął już fragment czasu, podczas którego wydarzyło się wiele nowego, na drodze stanęły kolejne sytuacje, wyzwania, z którymi trzeba było sobie poradzić i ludzie, dla których Kasia wyruszyła w swoją misję.

Agnieszka Milik-Skrzypczak: Spotkałyśmy się na moment przed twoją kolejną wyprawą. Tym razem obrałaś azymut na Azję. Najwyższe góry świata są niemałym wyzwaniem. Niemniej ty nie podróżujesz w celach turystycznych.

Katarzyna Gieryn:  Wyjazdy, w których uczestniczę nie są organizowane pod znakiem dwóch tygodni na plaży. Nie pociąga mnie tego typu turystyka. Zdecydowanie bardziej odnajduję się w podróżach nastawionych na codzienność, gdzie mam możliwości poznać obyczajowość ludzi, do których jestem zaproszona. Co dnia mam okazję skonfrontować się z kulturą, w której aktywnie uczestniczę, wsiąkam i żyję rytmem ludzi, do których przyjechałam. Jest to niepowtarzalne uczucie. Oprawa turystyczna to bonus w podróży i temat poboczny, na zasadzie jeśli się uda zobaczyć piramidy to ok., a jeśli nie - płakać nie będę. Jadę tam po to by pomóc, by przebywać z ludźmi, którzy dają mi pogląd o świecie, w którym się znalazłam.

A.M.- S: Świetnie, osobiście przychylam się do twojej wizji podróży. Stawiam na pracę u podstaw, a twoje podróże mają właśnie taki charakter.

K.G. Lubię aktywność, a szczególne połączenie medycyny z podróżą, która jest w każdym kraju inaczej zorganizowana, za każdym razem wnosi i odkrywa coś nowego. W każdym kraju medycyna inaczej „smakuje”. Wprost uwielbiam ten specyficzny mix medycyny akademickiej z pierwotną, oddaloną od zdobyczy cywilizacji. Takie doświadczenie w połączeniu z kulturą, w której jest ona kultywowana daje szeroki pogląd i rodzi doświadczenie. Człowiek w odmienności cywilizacyjnej, gdzie nie ma do wykorzystania narzędzi w postaci tomografu, musi użyć siły własnego rozumu. Taka forma lecznictwa zdecydowanie weryfikuje zdobytą wiedzę.

A.M.- S: Porozmawiałyśmy o specyfice twoich podróży, niemniej interesuje mnie ich źródło. Skąd się to wzięło. Jak doszło do tego, że wojażujesz w ten specyficzny sposób. Tym samym dociekam genezy projektu Medici Homini.

K.G.: Pomysł na Medici Homini powstał właściwie spontanicznie. Na pewno jest konsekwencją i ma jednocześnie swoje źródło w zeszłorocznym wyjeździe do Afryki. Po przyjeździe z Ugandy padł pomysł żeby zrobić coś więcej. Otrzymałam wsparcie materialne, w które włączyła się również uczelnia i dzięki pomocy prywatnych darczyńców, uzbieraliśmy zapas materiałów opatrunkowych. Wysłaliśmy je do placówki medycznej w Afryce, w której wcześniej pracowałam. W związku z nagłośnieniem tego tematu, siłą rzeczy zainteresowało się wiele osób dopytując o kolejne możliwości wyjazdowe. W odpowiedzi na ich zapotrzebowanie narodził się pomysł Medici Homini.

A.M.- S: Tak lekko opowiadasz o przejściu od myśli do czynu. Rozumiem, że mogę  spuentować  twój  zamysł stwierdzeniem, że  Uganda zdarzyła się  siłą rozpędu, a Nepal to naturalna kontynuacja tej siły. 

K.G.: Tak, zanim dotarłam do Afryki, a następnie Nepalu, poprzedziły to wcześniejsze podróże, podczas których gradient emocji narastał, aż do wylądowania w Ugandzie. Dzięki możliwościom, które daje status studenta byłam wcześniej w Mediolanie, potem odbyłam praktyki studenckie w Macedonii, a następnie realizowałam projekt akademicki w Palestynie. Potem był jeszcze Egipt w ramach przedsięwzięcia medycznego. Jak zaznaczyłam na samym początku nie były to wyjazdy pod znakiem słońca i chmurki, tylko takie, które wytyczają wewnętrzną przestrzeń, uczą egzystencji w obcym środowisku, wśród ludzi i ich obyczajowości odmiennej od naszej. Człowiek skazany jest na własną orientację i buduje zaufanie do samego siebie. Dodatkowo konfrontacja ze studentami  innych nacji poszerza horyzonty, włącza myślenie o tematach, które dla nas, mieszkańców kraju o podobnych wartościach, wydawały się oczywiste.

A.M.- S: Świetnie się słucha o idei podróży ale mnie interesuje praktyczna strona medalu. Rozumiem, że student jest bogaty. Zbijesz mnie z tropu?

K.G.: Student jak to student jest biedny i je makaron z makaronem. Ja układam to sobie w taki sposób, że mając priorytet,  w postaci planowanych kolejnych wyjazdów, pracuję i zarabiam na wyjazdy. Myślę, że wart podkreślenia jest fakt, że studenckie wyjazdy są dużo tańsze od tych prowadzonych, dajmy na to, przez biura podróży. Wystarczy wspomnieć o programie Erazmus, gdzie właściwe podczas podróży wydajesz tyle co na życie. Jest to system zbudowany pod studenta i dlaczego by nie skorzystać. Uwierz mi, nie jestem wyjątkiem. Podobnie do mnie podróżuje wielu młodych. O moich podróżach po prostu łatwo się dowiedzieć, z racji zaangażowania w Medici Homini.

A.M.- S: Jeśli tak uważasz, wskaż mi proszę ludzi z porównywalną do twojej pasją. Lubię rozmawiać z tymi, którzy mają coś do powiedzenia, chętnie zaproszę na rozmowę. Już wiem,że nie jesteś wyjątkowa, nie jesteś też bogata ale masz tę cechę eksploratorów, która pozwala przekuć myśl w czyn.  Teraz kolej na finał - i co dalej Kasiu?                                                                                                        

K.G.: Najfajniejsze na tym etapie mojego życia jest to, że mam jeden plecak, do którego pakuję wszystko czego potrzebuję w podróży. Zakładam go na plecy i jadę tam gdzie mam możliwości i chęci. Póki co nie mam żadnych zobowiązań, choćby lokalizacyjnych. Daje mi to swobodę  w doborze miejsc i ludzi, z którymi obcuję. Na tym etapie życia każdy rok daję mi kolejną fascynację  i pomysł na dany moment życia.

A.M.- S.: Ale…

Tak, okres trzymiesięcznych wakacji dobiega końca i zaczyna się nowy etap mojego życia. Kończy się pewna runda, zakładam jednak, że rozpoczyna się nowa równie interesująca. Zapowiadam, że nie zrezygnuję z podróży. Zależy mi również na rozwinięciu zakresu terytorialnego Medici Homini. Póki co będę koordynować działalność projektu.

A.M.- S.:  Oceniam cię przez pryzmat swoich doświadczeń i biorę pod kreskę. Pasjonat życia to osoba, która smakuje je w różnych aspektach. Rozumiem, że lubisz dobrze zjeść.

K.G.: Oczywiście! Ale tak naprawdę obiecuję sobie poskromić swoje podniebienie dopiero po pierwszej pensji.

A.M.- S.:  Dobra myśl, a że dobrym myślom nigdy dość, tylko takich ci życzę.