– Najtrudniejszy w mojej pracy nie jest kontakt z pacjentem, ale przekazywanie złych informacji zarówno pacjentowi, jak i jego rodzinie, uświadamianie sobie, że wciąż zdarzają się przypadki, wobec których medycyna jest całkowicie bezsilna – mówi jedna z nowo promowanych doktorek Ewa Demidowicz z Katedry Pediatrii, Hematologii i Onkologii CM UMK.
Tegoroczne promocje doktorskie ze względu na sytuację pandemiczną w kraju niestety nie mogły odbyć się w tradycyjnej, uroczystej oprawie. Dlatego też postanowiliśmy przybliżyć społeczności akademickiej część sylwetek nowo promowanych doktorów i doktorek.
Dr Demidowicz jest lekarzem od 2006 r. Jak sama mówi, duży wpływ na wybór takiej ścieżki życiowej miała rodzina. Jej tata też jest medykiem, a mama lekarzem stomatologiem, więc w domu stykała się z medycyną od najmłodszych lat. - Wybrałam inną specjalizację niż moi rodzice – mówi dr Demidowicz z Collegium Medicum UMK. – Nie jest łatwa, ale chciałam zmierzyć się w życiu z czymś, co nie jest proste.
Lekarka tłumaczy, że najtrudniejszy w jej pracy niej jest kontakt z pacjentem, ale emocje związane z przekazywaniem niekorzystnych informacji, uświadamianie sobie, że wciąż zdarzają się przypadki, wobec których medycyna jest całkowicie bezsilna, a te w jej specjalizacji zdarzają się dosyć często.
Radzenie sobie z emocjami i problemami towarzyszącymi schorzeniu jest czasem trudniejsze niż walka z samą chorobą – tłumaczy dr Demidowicz. - Niestety w Polsce kuleje wsparcie dla zespołów pracujących z dziećmi onkologicznymi. Nie ma żadnych warsztatów, pomocy personalnej, każdy sobie radzi, jak może, wspieramy się nawzajem, sami wypracowujemy schematy postępowania.
Dr Demidowicz napisała rozprawę doktorską "Wyniki terapii ostrej białaczki limfoblastycznej u dzieci w świetle interkontynentalnych programów terapeutycznych" pod kierunkiem prof. dr. hab. Jana Styczyńskiego. Przyznaje, że z pracą nad tekstem doktoratu uporała się w miarę szybko, ale materiał do niej zbierała już wcześniej. Publikacja opiera się na dokumentacji gromadzonej przez prawie 20 lat, przez pracowników Katedry Pediatrii, Hematologii i Onkologii.
Dr Demidowicz pochodzi z Torunia, dlatego rozpoczęła studia medyczne w sąsiedniej Bydgoszczy. Młodym naukowcom radzi, by się nie poddawali, szli do przodu raz obraną ścieżką i pamiętali, że przeciwności tylko wzmacniają. Przyznaje, że napisała doktorat, będąc już doświadczonym lekarzem, w dziedzinie, która jest jej znana, więc nie miała z tym problemu. Zdaje sobie jednak sprawę, że dla młodszych medyków może to być większym wyzwaniem.
Lekarka zapewnia, że choć praca z pacjentem nie jest łatwa, czuje się w niej lepiej niż w pracy ze studentami. Dlatego na razie karierę naukową odkłada na drugi plan.
— Marcin Behrendt