Galeria 2019 - Wyprawa na Elbrus - sierpień-wrzesień 2007 r.
Elbrus sierpień - wrzesień 2007 | ||
Na przełomie sierpnia i września odbyła się wyprawa w góry Kaukazu. Celem wyprawy było wejście na najwyższą górę Europy - leżący w Kaukazie na pograniczu rosyjsko-gruzińskim Elbrus. Elbrus jest wygasłym wulkanem posiadającym dwa wierzchołki - zachodni, wyższy (5642 m npm) i wschodni (5621 m npm). Góra ta jest zaliczana do Korony Ziemi - najwyższych szczytów wszystkich kontynentów. Wyjazd był kontynuacją dwóch poprzednich wypraw naukowych studentów AMB (obecnie CM UMK): na Mont Blanc i Khan Tengri. Tym razem jednak w wyprawie nie uczestniczyli studenci medycyny, ale skład osobowy częściowo pokrywał się z poprzednimi wyjazdami. Elbrus jest najwyższą górą Kaukazu. Leży na granicy pomiędzy Kabardyno-Balkaria a Karaczajo-Czerkiesją - dwoma republikami wchodzącymi w skład Federacji Rosyjskiej. Jest kilka możliwości dotarcia do podnóża góry - pokonania prawie 4000 km i dwóch stref czasowych. My wybraliśmy wariant pociągiem przez Ukrainę. Przeważyły względy ekonomiczne (jest ponad 5 razy tańszy niż samolot), turystyczne (spędziliśmy dzień w Kijowie i kilka dni w rosyjskich pociągach zaznajamiając się z dalekobieżnymi podróżami pociągiem - pociąg z Kijowa do Mineralnych Wód jedzie 26 godzin bez przerwy. A do Kijowa też trzeba dojechać...) i polityczny (przejazd pociągiem przez Białoruś wymagałby posiadania kolejnej wizy (ukraińskiej Polacy nie potrzebują). Wszyscy wiemy dobrze, jakie są stosunki polityczne pomiędzy Polską a Białorusią i uzależnienie powodzenia wyjazdu od białoruskich urzędników było niepotrzebne. Z Mineralnych Wód pod Elbrus jest już tylko 180 km. Każdy obcokrajowiec po przyjeździe do Rosji musi się zarejestrować. Brak rejestracji w czasie kontroli milicyjnej może się skończyć nawet kilkudniowym pobytem w areszcie, w szczególności, jeśli przebywa się w terenach przygranicznych. Według informacji, które udało nam się zdobyć przed wyjazdem, rejestrację powinniśmy załatwić w Nalczyku - stolicy Kabardyno-Balkarii. Po całym dniu straconym na jazdę po urzędach dowiedzieliśmy się, że musimy zrobić to na miejscu po dotarciu do Tereskołu - wioski u podnóża góry, z której rozpoczynają swoją przygodę z Elbrusem wszystkie kolejne wyprawy. W Tereskole udało nam się zarejestrować naszą grupę u ratowników wysokogórskich (nr grupy 2306). Akcja wysokogórska trwała 6 dni (dla porównania podróż w jedną stronę 4...). Pierwszego dnia wjechaliśmy kolejką do stacji Mir 3500 m npm, poźniej przez schronisko Beczki doszliśmy na wysokość około 3900 m npm, tam spędziliśmy pierwszą noc. Nazwa Beczki nie wzięła się bez przyczyny. "Schronisko" składa się z 9 beczek po paliwie rakietowym pomalowanych w kolorach flagi rosyjskiej (trzy białe, trzy niebieskie i trzy czerwone). My też spaliśmy w takiej beczce, ale to była beczka z "nowego schroniska", które dopiero powstaje... Drugiego dnia przenieśliśmy nasz obóz do ruin schroniska Prijut 11 (4200 m npm), spalonego za czasów ZSRR chyba przez Czechów. Rozstawiliśmy namioty i poszliśmy na spacer aklimatyzacyjny do Skał Pastuchowa (4800 m npm). Trzeci dzień wyglądał podobnie - podejście do Skał Pastuchowa, a nawet trochę wyżej, aklimatyzacja. Sprawozdanie: dr hab. Jacek J. Klawe, prof. UMK; Filip Klawe |